Druga część relacji z Harpagana 31


Potem już zrezygnowani ,przemoknięci ,zmarznięci ruszyliśmy niezbyt ochoczo w drogę do punktu piątego. Dotarliśmy do niego nie bez problemów, bo znowu myląc drogę. źle skręciliśmy na jednym skrzyżowaniu i tym samym dodaliśmy sobie jakieś 10 km na darmo. Ale w końcu odnaleźliśmy odpowiednią drogę ,która wiodła koło jakiś gospodarstw i przez pola uprawne oraz ugory. Droga była błotnista przez jakieś 2 km. 5 Punkt Kontrolny  osiągnęliśmy o 7:41 ponownie spadając tym razem na około 400 miejsce.
Ale trudno postanowiliśmy iść dalej. Tym razem trasa wiodła głównie po lesie przy czym leżał on w terenie bardziej górzystym ze sporą ilością podejść oraz upadków. W połowie drogi do punktu szóstego trochę pobłądziliśmy (który to już raz ?) ale spotkaliśmy jakiś 2 gości za ,którymi doszliśmy do szóstki o godzinie 10:11 poprawiając pozycję na 350 miejsce. Zmęczenie jednak coraz bardziej dawało się we znaki.
Do siódemki szliśmy już sami, bo kompas wysechł i się naprawił. Wkrótce po wyruszeniu z miejsca postoju las dość szybko się skończył po czym weszliśmy do jakiejś wsi. Punkt 7 mieścił się na ładnym wzgórzu z którego było widać okolice. Dotarliśmy do niego o 11:43 znowu poprawiając miejsce na 330 lokatę.
Do ósemki biegłem już niemal bez przerwy. Zostawiłem Pawła w tyle ,bo miałem więcej siły. Z początku zejście ze wzgórza było w lesie, a potem polanka aż w końcu mały lasek. Po lesie było już widać drogę prowadzącą do bazy rajdu ,niestety zabłądziłem dwa razy po drodze źle skręcając. Na miejsce czyli do PK nr 8 udało mi się dotrzeć o godzinie 12:47 na około 300 pozycji.
Podsumowując mogło być lepiej gdyby nie awaria kompasu oraz brak doświadczenia. Uważam jednak, że jak na pierwszy raz to i tak chyba nieźle poszło. 50 KM udało się pokonać, chociaż wydaje mi się że odległość była znaczenie większa – głównie za sprawą błądzenia. Na drugi etap (50 KM) nie starczyło już sił. Po rajdzie mycie, jedzenie i spanie. O 22 poszliśmy na zakończenie i znowu sen. Pobudka około 7 rano wszyscy się zbierali już z bazy rajdu my mieliśmy pociąg do Gdyni o 10:20 więc nie spieszyło nam się za bardzo. Powrót do domu w niedziele około 22.
Od czwartku rano do niedzieli wieczorem spałem tylko po rajdzie w sobotę po południu oraz z soboty na niedziele. Jednak co by nie powiedzieć średnio było to przyjemne jako, że zakwasy były tak duże że budziłem się co kilkanaście minut.

CDN…

Komentarze