Krótki wypad do Zakopanego

W zeszły weekend wybrałem się  na 3 dni do Zakopanego. W pierwszy dzień obrałem trasę w stronę Morskiego Oka. Postanowiłem dojechać na Palenicę Białczańską autem. Jednak jak się okazało był tak duży natłok ludzi, iż brakło miejsca na najbliższym parkingu. Z tego powodu zostawiłem samochód na Łysej Polanie przy polsko-słowackim przejściu granicznym. W trasę wyruszyłem o 11:30. Po drodze poszedłem na chwilę na Słowację by po kilku minutach wrócić na „swoją trasę”. Do Tatrzańskiego Parku Narodowego wszedłem około południa.

Droga w stronę Morskiego Oka była bardzo „tłoczna” tzn. było tak dużo ludzi, że czułem się jak na jakimś targu. Do pierwszego celu dotarłem kilka minut przed 14. Po zrobieniu zdjęć i kilkunastu minutach odpoczynku ruszyłem o 14:40 na szlak biegnący w stronę Szpiglasowego Wierchu (2172 m. n.p.m.) Mimo późnej pory nie brakowało mi zapału do wejścia na szczyt. Droga początkowo biegła przez las, a następnie zaczął się wyłaniać (mimo dość dużego zachmurzenia/zamglenia) widok na Morskie Oko. Po godzinie marszu dotarłem na skrzyżowanie szlaków. W tym momencie były dwie możliwości iść dalej w stronę Szpiglasowego Wierchu lub skierować się w stronę Wrót Chałbińskiego. Wybrałem wariant pierwszy. W ciągu godziny dotarliśmy do Szpiglasowej Przełęczy, na której kilka minut odpoczynku i „atak” na szczyt. Około 17 osiągnąłem główny cel tamtego dnia. Chmury troszkę się „ulitowały” nade mną i odsłoniły kilka szczytów.
Po chwili odpoczynku rozpoczęło się schodzenie w dół. Noc mnie „złapała” około 18:30. Zejście do Morskiego Oka z powodu zupełnych ciemności  zajęło  kolejną godzinę. Ostatni etap już po asfalcie (9 km do Palenicy + ok. 2 km do Łysej Polany) był bezpieczny, mimo że było zupełnie ciemno. Na parking, poważnie zmęczeni odtarliśmy o 21.
Drugi i trzeci dzień to już spokojniejsze wycieczki. W niedziele 5 października odbyłem kilkugodzinny spacer, którego punktem kulminacyjnym był Nosal (1206 m. n.p.m.) Natomiast w trzeci dzień wybrałem się na skocznie. I tak minął ten słoneczny październikowy weekend.

Komentarze