Potem już zrezygnowani ,przemoknięci ,zmarznięci ruszyliśmy niezbyt
ochoczo w drogę do punktu piątego. Dotarliśmy do niego nie bez problemów, bo
znowu myląc drogę. źle skręciliśmy na jednym skrzyżowaniu i tym samym dodaliśmy
sobie jakieś 10 km na darmo. Ale w końcu odnaleźliśmy odpowiednią drogę ,która
wiodła koło jakiś gospodarstw i przez pola uprawne oraz ugory. Droga była
błotnista przez jakieś 2 km. 5 Punkt Kontrolny osiągnęliśmy o 7:41 ponownie spadając tym
razem na około 400 miejsce.
Do siódemki szliśmy już sami, bo kompas wysechł i się
naprawił. Wkrótce po wyruszeniu z miejsca postoju las dość szybko się skończył
po czym weszliśmy do jakiejś wsi. Punkt 7 mieścił się na ładnym wzgórzu z którego
było widać okolice. Dotarliśmy do niego o 11:43 znowu poprawiając miejsce na
330 lokatę.
Do ósemki biegłem już niemal bez przerwy. Zostawiłem Pawła w
tyle ,bo miałem więcej siły. Z początku zejście ze wzgórza było w lesie, a
potem polanka aż w końcu mały lasek. Po lesie było już widać drogę prowadzącą
do bazy rajdu ,niestety zabłądziłem dwa razy po drodze źle skręcając. Na
miejsce czyli do PK nr 8 udało mi się dotrzeć o godzinie 12:47 na około 300
pozycji.
Podsumowując mogło być lepiej gdyby nie awaria kompasu oraz
brak doświadczenia. Uważam jednak, że jak na pierwszy raz to i tak chyba nieźle
poszło. 50 KM udało się pokonać, chociaż wydaje mi się że odległość była
znaczenie większa – głównie za sprawą błądzenia. Na drugi etap (50 KM) nie
starczyło już sił. Po rajdzie mycie, jedzenie i spanie. O 22 poszliśmy na
zakończenie i znowu sen. Pobudka około 7 rano wszyscy się zbierali już z bazy
rajdu my mieliśmy pociąg do Gdyni o 10:20 więc nie spieszyło nam się za bardzo.
Powrót do domu w niedziele około 22.
Od czwartku rano do niedzieli wieczorem spałem tylko po
rajdzie w sobotę po południu oraz z soboty na niedziele. Jednak co by nie
powiedzieć średnio było to przyjemne jako, że zakwasy były tak duże że budziłem
się co kilkanaście minut.
CDN…
Komentarze
Prześlij komentarz