Całkiem niedawno
prezentowałem swoją relację w rajdu H33 w którym brałem udział wspólnie z
kolegami Pawłem oraz Krzyśkiem. Dzisiaj chciałbym zaprezentować artykuł, który
ukazał się w „Dzienniku Zachodnim” -
dodatku myszkowskim. Numer z 18 (423) z 4 maja 2007 roku. Tekst traktuje tylko
o mojej osobie z przyczyn niezależnych zarówno ode mnie jak również od autorki.
Zapraszam do lektury.
Sebastian wziął udział
w „Ekstremalnym Rajdzie na Orientację”, który odbył się w Trąbkach Wielkich
koło Gdańska. Zajął w nim piętnaste miejsce.
Pierwszym razem
wystartował w nim rok temu. Rajd ma trzy trasy do wyboru: pieszą, rowerową i
mieszaną. Sebastian wystąpił w wariancie pieszym, ponieważ od kilku lat
amatorsko biega. Rajd trwał dobę. Na pokonanie stukilometrowego dystansu,
zdecydowało się pięciuset pięćdziesięciu zawodników z całej Polski, a ukończyło
zaledwie stu.
-„Na trzy minuty przed rozpoczęciem dostaliśmy tylko mapę z zaznaczonym
startem i punktami kontrolnymi, które trzeba było odnaleźć. Oznaczone zostały
także drogi, jednak niekoniecznie musieliśmy się nimi poruszać” – wspomina
zawodnik.
Wyposażyć się trzeba
było we własnym zakresie. Sportowiec oprócz wygodnego ubrania i obuwia do
wędrówek górskich, zabrał ze sobą kompas, latarkę oraz prowiant. Sebastian twierdzi,
że celem rajdu było sprawdzenie granic własnej wytrzymałości i odporności
psychicznej, potwierdzenie umiejętności w posługiwaniu się mapą oraz kompasem,
a w konsekwencji wyłonienie osób godnych miana „Harpagana”. Rok temu nie udało
się Sebastianowi pokonać całego dystansu. Teraz ukończył rajd, mimo że od
dziesiątego kilometra biegł z kontuzją kolana. Pogoda też dawała się we znaki. Wiał
porywisty wiatr, a temperatura była bardzo niska.
Lena.
Komentarze
Prześlij komentarz