Wczoraj
po raz pierwszy wspólnie z dwoma kolegami wziąłem udział w biegu
z przeszkodami o nazwie Hunt Run – polowanie na biegaczy. Zawody
były rozgrywane w Jura Park położonym w Bałtowie (pow. Ostrowiec
Świętokrzyski, woj. Świętokrzyskie). Dystans oficjalnie wynosił
10 km, jednak z pomiarów wykonanych przez uczestników wyszło ok.
11–11,5 km.
Przygotowania:
Niczym się nie różniły
od treningu do standardowych zawodów. Do tego siłownia oraz drążek
i poręcze, ćwiczenia te zresztą wykonuję regularnie.
Trasa:
Była najeżona różnymi
przeszkodami. Możemy do nich zaliczyć m.in. przejście przez
rzeczki z bardzo zimną wodą (w której co jakiś czas pojawiały
się korzenie), kilka rodzajów czołgania (w błocie, w tunelach
melioracyjnych oraz w wykopach), bieg/spacer z oponami, a także
workami z piaskiem. Siłowym testem było także przerzucanie dużych
opon oraz wciąganie worków z piaskiem. W kilku przypadkach trzeba
było wspinać się przy pomocy lin, bądź siatki. Jednak
najbardziej nużącym był marsz (o biegu tutaj nie było mowy) przez
błotnisto-bagnisty teren gdzie momentami można było się zapaść
nawet do pasa. Na trasie było sporo przewyższeń.
Warunki:
Aura sprzyjała biegaczom w
tym dniu. Było bardzo słonecznie, a temperatura wysoka.
Przebieg:
Rozpocząłem dosyć
spokojnie w celu rozpoznania trasy. Początkowo szliśmy przez wodę.
Po wyjściu biegłem pod górkę, następnie był zjazd w dół i
prosto w błoto w którym utknąłem na chwilę. Po oswobodzeniu się
należało się przeczołgać w błotnistej mazi. Następnie było
troszkę biegu, a potem marsz z dwoma oponami przez kilkaset metrów.
Później musiałem się zmierzyć z pionowymi drewnianymi ściankami
na szczęście niezbyt wysokimi. W kilku miejscach były również
poukładane przeszkody z siana. Potem trasa przez kilkaset metrów
wiodła przez las. A po wyjściu z niego rozpoczął się najbardziej
nużący etap wyścigu. Mianowicie teren błotnisty, który ciągnął
się przez ok. 2 km. Trzeba było uważać, żeby nie wpaść powyżej
pasa albo nie zostawić butów. Nogi grzęzły po każdym niezbyt
rozważnym kroku, kilka razy wpadłem twarzą w błoto. Po wyjściu
na stały grunt okazało się, że miałem jeszcze sporo sił,
dlatego też postanowiłem przyspieszyć. Ostatni kilometr to bardzo
ostre wbieganie i równie ostre zbiegi w dół. Linek nie było zbyt
dużo i czasem korzenie okazywały się pomocne. Po wyjściu z lasu
na drodze pozostały tylko drobne przeszkody. Kolejne przejście
przez rzeczkę i moim oczom ukazała się meta. Ale okazało się że
tak szybko, bo do pokonania pozostały dwie pochyłe ściany które
udało się pokonać.
Świetne
wrażenia po tych zawodach. Myślę, że nie był to pierwszy taki
start. Być może troszkę zbyt asekuracyjnie rozpocząłem. Było to
spowodowane tym, że nie wiedziałem czego się spodziewać na
trasie. Myślę, że za rok będzie lepiej.
Ostatecznie
osiągnąłem czas 2 h 10 min 40 s., co dało mi 164 miejsce na 783 uczestników w
klasyfikacji OPEN i 149 miejsce na 582 w kategorii "M".
Komentarze
Prześlij komentarz