Kilka
dni temu rosyjski Mundial wkroczył w swoją szczytową fazę. W tym
momencie zaczyna się kwintesencja tego co w piłce najpiękniejsze.
Niestety nie ma już w turnieju naszej reprezentacji.
Drażni
mnie jak szybko wahadło kibicowskich emocji zmienia swoje położenie.
Mam tutaj na myśli początkowy hurra optymizm. Zagrzewanie do boju
ze wszystkich stron m.in. dziennikarskie materiały (np.
przedstawianie naszych w świetle faworyta), propaganda sukcesu (np.
poprzez podkreślanie rekordowych miejsc w rankingu FIFA) oraz
niektóre reklamy prezentujące naszych jako niezwyciężonych
herosów.
Efektem tego było wywołanie wrażenia, że wyjście z
grupy to formalności, a nasi piłkarze prawdziwą grę zaczną
dopiero w fazie pucharowej. W mojej ocenie szczególnie propaganda
sukcesu wpłynęła na osoby, które z piłką nożną mają
styczność co cztery lata (w najlepszym wypadku co dwa) i to jak w
mistrzostwach grają nasi, bo inaczej to nawet mogą nie wiedzieć,
że taka impreza się odbywa. Wymalowane twarze, flagi ma domach i
autach, patriotyczne grafiki na facebooku tym wszystkim raczyliśmy
się do od pierwszych dni czerwca.
I
tak było pięknie….aż do 19 czerwca. Po tym meczu wiele (a może
wszystko się zmieniło?) Polska przegrała z 27 drużyną w rankingu
na dodatek bez walki i zaangażowania. Fala krytyki, szyderstw oraz
ogólnego załamania przelała się przez Internet. Nie chce mi się
tego głębiej komentować. Nie widzę w tym sensu po prostu. Wielu
„fanów” już wtedy postawiło krzyżyk na naszych piłkarzach.
Resztę wiary dobił mecz z Kolumbią i sromotne 0:3 w podobnie
marnym stylu…Niestety nie mogła wpłynąć na ocenę naszych
skromna wygrana na pożegnanie z Japonią.
Niestety
tak to wszystko wyglądało jeszcze kilka dni temu. Dokładnie tak
jak w tytule: od miłości do nienawiści jeden krok. Dla mnie jest
to postawa nie do przyjęcia. Niestety piłka to wiele różnych
czynników składających się na wynik. Zazwyczaj jeżeli się liczy
na zbyt wiele to można się srogo zawieźć. Tak było i tym razem
(zwłaszcza w przypadku osób podatnych na propagandę medialną o
czym wspominałem wyżej). Nie powiem sam osobiście liczyłem na
wyjście z grupy. Miałem jednak świadomość, że nie będzie
łatwo. Najbardziej co mnie zawiodło oprócz postawy wielu kibiców
oraz złych wyników to fakt braku walki której nie było widać ani
w meczu z Senegalem, ani z Kolumbią. Niestety tylko od czasu do
czasu nasi piłkarze przejawiali zaangażowanie w meczu z Japonią.
Nie
mogły pocieszyć również porażki innych drużyn o podobnym, a
nawet większym potencjale jak Polska czy takich które w ostatnich
mistrzostwach zaszły daleko m.in. Islandii (ćwierćfinalista
Euro16), Kostaryki (ćwierćfinalista World Cup14), a przede
wszystkim odpadnięcie półfinalistów Euro16 i wciąż aktualnych
mistrzów świata Niemców…
Pozostaje
nam trzymać kciuki za inne drużyny (wedle uznania) w fazie
pucharowej FIFA World CUP 2018. Teraz czekamy na eliminacje do
EURO20. Zobaczymy jak będzie wyglądać na jesień nasza
reprezentacja i kto ją poprowadzi.
Komentarze
Prześlij komentarz