Właśnie
mija kolejna 72 rocznica ogłoszenia wyroku w tzw. Procesie
Krakowskim. Dla niewtajemniczonych należy się kilka słów
wyjaśnienia. Wzorce tego typu wydarzeń zostały zaczerpnięte z
procesów pokazowych z ZSRR. Ten obcy polskiej tradycji, kulturze i
mentalności mechanizm został przywieziony na czołgach Armii
Czerwonej w 1944 r.
Dzisiaj jest jasnym, że nie chodziło o
ustalenie faktów, prawdy ani o uczciwe osądzenie oskarżonych.
Głównym celem stało się „legalne” skazanie wrogów systemu
komunistycznego. W śledztwie użyto wachlarza zbrodniczych metod, że
nawet niemieckie SS i Gestapo by się ich nie powstydziło. Miały
one „pomóc” podejrzanym w przyznaniu się do winy.
Wspominany
Proces Krakowski toczył się przed Wojskowym Sądem Rejonowym w
Krakowie od 11 sierpnia do 10 września 1947 r. towarzyszyła mu
agresywna kampania wymierzona w prezesa II Zarządu Głównego
Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” oraz w innych 16
oskarżonych wśród, których znaleźli się zarówno członkowie
WiN jak również działacze Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Płk
Niepokólczycki napisał po latach: „Dowódcy
wojskowi na tak wysokich stanowiskach, na jakich ja byłem, czasami
znajdują się w takich sytuacjach, że powinni zdecydować się
zginąć, ale nie wolno im kapitulować. […]
tego wymaga od nich ponadpartyjny charakter wojska, które jest w
służbie Narodu”.
Śledząc od kilku lat życiorys tego niezwykłego człowieka jestem
pewny, że był w stanie zapłacić najwyższą cenę za walkę o
Polskę. Nie unikał odpowiedzialności za popełnione czyny swoje
oraz osób mu podległych. (Zainteresowanych osobą płk. Franciszka
Niepokólczyckiego odsyłam do moich artykułów o nim).
W
wyroku ogłoszonym 11 września 1947 r. 7 osób skazano na karę
śmierci, a pozostałych na długoletnie wiezienie z czego 3 wyroki
wykonano (Niepokólczyckiemu, mimo początkowego skazania na karę
śmierci udało się uniknąć śmierci). W tym miejscu muszę
odwołać się do własnych odczuć ponieważ, mając przed oczyma
protokoły wykonania kary śmierci doświadczyłem dziwnego
uczucia…świadomość że w ciągu kilku minut został zamordowany
niewinny człowiek była czymś przygnębiającym. Napiszę to co
zwykle piszę w takich miejscach. Cześć i chwała Bohaterom!!! Bo
za takich bez wątpienia należy uznać sądzonych w omawianym
procesie oraz innych w tych mrocznych czasach stalinowskich.
Na
koniec dodam, że zbrodniarze dokonujący mordów sądowych do dnia
dzisiejszego nie ponieśli ŻADNEJ kary…bo jak powiedział jeden
profesor: „sądownictwo samo się oczyści”. Tą gorzką ale
niestety prawdziwą konstatacją zakończę mój wywód….
Komentarze
Prześlij komentarz