Zawody rozpoczynające dla mnie sezon odbyły się już po raz XXVI. Jednak w zeszłym roku została rozszerzona formuła i tradycyjnych zawodów na 7 km dołączyły kolejne biegi: z przeszkodami (dla dzieci i dorosłych), a także dłuższe dystanse:
II Jura Cross (15 km) brałem w nim udział w zeszłym roku oraz pierwsza edycja Amonit Maratonu na dystansie 44 km. Tegoroczne biegi przyciągnęły około 500 uczestników. Zdjęcia zamieszczone zostały zamieszczone w relacji za zgodą organizatorów. Więcej fotografii oraz informacji dostępnych na profilach: Słońca Jury, Wytruchtamultra oraz Jura Fest Olsztyn.
Przygotowanie: nie szykowałem specjalnie się na te zawody. Biegałem dłuższe dystanse z
reguły 12–13 km.
Trasa: start oraz metę umiejscowiono niedaleko drogi krajowej nr 46 wiodącej z Olsztyna w stronę Janowa na błoniach restauracji i hotelu Spichlerz. Jak możemy przeczytać na stronie organizatora: „Start Marszobiegu rozpoczyna się na Błoniach pod restauracją Spichlerz, początek trasy to podbieg w kierunku zamku w Olsztynie, następnie skręcamy w lewo i po ok 500 metrach mijamy skałę Biblioteka.
Dalej kierujemy się lekko zbiegając i dobiegamy do szlaku nordicowego, który przez ok 1 kilometr przez las doprowadza nas do szlaku czerwonego, po kolejnym kilometrze skręcamy w lewo w szlak czarny ( tutaj łączymy się z trasą Amonit Maraton i Jura Cross ) . Mniej więcej to już połowa trasy za nami. Dalej biegniemy szlakiem żółtym, mijamy skręt na kamieniołom Kielniki i dalej podążamy tą samą trasą co początek Marszobiegu. Meta przy restauracji Spichlerz”.
Przebieg: biorąc pod uwagę liczbę 270 uczestników niezbędnym stało się takie ustawienie, aby w miarę skutecznie wystartować i nie potykać się o osoby idące z kijami. Pierwsze kilkaset metrów ruszyłem ostro wyprzedziłem kilkanaście osób (nie liczący tych, którzy byli za mną na starcie). Po dłuższej chwili (w okolicach skały Biblioteka) tempo nieco spadło. Można powiedzieć, że się ustabilizowało, podobnie zresztą jak i trasa. Od tego momentu biegłem ze zmiennym szczęściem w grupie ok. 5–7 osób. I tak upłynęło kilka kolejnych kilometrów. Pod koniec trasy zdarzył się przykry incydent.
Mianowicie jedna pani postawiła poudawać wolontariuszkę i pokierowała mnie w złą stronę…niby to tylko kilkadziesiąt metrów ale przy zmęczeniu jakie mi doskwierało oznaczało to utratę 5 pozycji. Na szczęście dla mnie za około 200 metrów zaczęło się ostatnie podejście pod wzgórze zamkowe i w tym momencie ostatkiem sił wszedłem na górę. I rozpocząłem finisz wyprzedzając dwie osoby i następnie kolejne trzy, a więc odrobiłem straty spowodowane wprowadzeniem mnie w błąd. Jednak dwie z nich nie dały za wygraną i na kilka metrów przed metą odzyskały swoje pozycje.
Podsumowanie: Bardzo fajne zawody dla osób chcących pokonać
niezbyt długi dystans biegiem, truchtem czy nawet marszem. Być może jeszcze w
nim wystartuje. A jeżeli nie to na pewno w jednym z innych zawodów omawianego cyklu.
Bieg ukończyłem z czasem 37 min 15 s. oraz na 27. miejscu. Zawody wygrał Dominik Klimek z
czasem 26 min 1 s., przed Jakubem Cabanem (28 min 4 s.) oraz Tomaszem Michalczykiem
(28 min 25 s.)
Miejsce Open – 27 na 270 (lepiej niż 90% uczestników biegu).
Miejsce M – 25 na 150 (lepiej niż 83,33% uczestników biegu).
Komentarze
Prześlij komentarz