W ostatnim dniu naszego pobytu wstaliśmy ok. 7, ponieważ
musieliśmy się spakować i pozbierać wszystkie nasze rzeczy. Obserwując pogodę w
dwóch poprzednich dniach doszliśmy do wniosku, że można wybrać się w Tatry
Wysokie. Oczywiście nie mam tutaj na myśli tych najwyższych szczytów, gdyż tam
warunki były bardzo trudne (przekonaliśmy się o tym później, kiedy doszła do
nas informacja o wypadku śmiertelnym w drodze na Rysy).
Postanowiliśmy wyruszyć z parkingu na Palenicy Białczańskiej
(najkrótsza droga do Morskiego Oka). Do Tatrzańskiego Parku Narodowego
weszliśmy przed 10. Początkowo droga wiodła przez Dolinę Białki, był to konieczny
wstęp do dalszej drogi. Tuż za Wodogrzmotami Mickiewicza o 10:13 skręciliśmy na
szlak wiodący przez Dolinę Roztoki, aż do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Po
dość forsownym marszo-biegu m.in. czarnym szlakiem dotarliśmy tam o 11:37. Po
dwudziesto kilku minutowym odpoczynku przy najwyżej położonym w Polsce
schronisku (1670 m. n.p.m.) ruszyliśmy dalej podziwiając fantastyczną panoramę
tejże doliny.
Na najciekawszą część wyprawy weszliśmy ok. 12:40. Mam tutaj na
myśli Szpiglasową Perć wiodącą do przełęczy o tej samej nazwie. Droga może nie
była jakoś specjalnie stroma i niebezpieczna jednak dawała się we znaki
(zwłaszcza biorąc pod uwagę, że był to już 3 dzień „spacerowania”). Na samym
końcu perci było dość ostre wejście „okraszone” łańcuchami. Na szczęście tylko
początkowo pojawił się lód i to w śladowej ilości. Na ścisłość łańcuchy nie
byłyby konieczne w tym miejscu jednak wtedy możliwość upadku byłaby
nieporównywalnie większa. Na Szpiglasowej Przełęczy (2110 m. n.p.m.) „odmeldowaliśmy” się ok. 13:30, a stąd do głównego celu naszej
Szpiglasowego Wierchu (2172 m. n.p.m.) mieliśmy tylko kilka minut drogi.
Na szczycie zatrzymaliśmy się na około
30 minut, aby trochę odpocząć no i przede wszystkim podziwiać widoki, które co
tutaj dużo pisać były piękne. Z jednej strony było widać Wielki Staw Polski,
część szlaku Orla Perć, a mniej więcej via a vis wznosił się szczyt Miedziane
(2233 m. n.p.m.), natomiast po prawej stronie (patrząc na Polskę) Morskie Oko
oraz szczyty liczące ponad 2200 m. n.p.m. (większość była ośnieżona).
Droga powrotna, w którą wyruszyliśmy
kilka minut po 14, biegła już inną trasą. Była bardzo przyjemna, przez większą
część szeroka i bezpieczna, także można było biec po niej bez większego ryzyka,
co zresztą uczyniliśmy. Niestety musiałem w drugiej części zejścia do Morskiego
Oka przystopować, ponieważ kolano (tym razem lewe) zaczęło trochę boleć dlatego
nie ryzykując większej kontuzji odpuściłem bieg i dalej szedłem. Do schroniska
nad Morskim Okiem dotarłem ok. 15:25. Po kilkunastu minutach odpoczynku
ruszyliśmy do miejsca postoju auta, gdzie dotarliśmy ok. 17. Potem
przebieranie, lekkie mycie (za wyjątkiem jednego osobnika) oraz posiłek i w
drogę do domu. Wkrótce wrzucę jakieś zdjęcia tutaj albo na portalu
nasza-klasa.pl. Pozdrawiam !
Miejsca „zaliczone” 30 września 2013 r. (w kolejności pojawiania
się).
Doliny: Białki (1000-1143 m.
n.p.m.), Roztoki (1166-1432 m. n.p.m.), Pięciu Stawów Polskich (1669-1772 m.
n.p.m.), Rybiego Potoku (1143-1395 m. n.p.m.).
Przełęcze: Szpiglasowa (2110 m. n.p.m.);
Szczyty: Szpiglasowy Wierch (2172 m. n.p.m.).
Komentarze
Prześlij komentarz